Dziwne rzeczy, które warto zrobić lub o które warto zapytać przed adopcją psa



Psia blogosfera przyzwyczaiła mnie do odpowiedzialnych i zaangażowanych właścicieli psów, którzy jeżdżą ze swoimi czworonogami na wakacje, uprawiają psie sporty, prowadzą im konta w mediach społecznościowych i robią masę dobrych rzeczy, a przy okazji niosą kaganek oświaty, również w temacie kupowania od pseudohodowli i adoptowania zwierząt. Ale psia blogosfera to też pewien hermetyczny zbiór osób, które robią nie tylko więcej niż przeciętny psi opiekun, ale dużo więcej niż przeciętny psi opiekun. Kiedy układałam tę listę czułam się trochę głupio, bo dla osoby która "siedzi" w temacie i jest psiarzem z zamiłowania to są oczywistości albo bzdury dla ludzi, którzy nie powinni mieć zwierząt jeśli cokolwiek trywialnego im przeszadza. Jednak dla kogoś kto z jakiegoś powodu chce mieć psa i z jakiegoś powodu chce go adoptować ze schroniska, coś z tej listy może nie być ani oczywiste ani trywialne.

Schroniska są pełne psów, które sprawiają naprawdę bardzo mało problemów i których utrzymanie będzie mniej czaso- i kosztochłonne niż adopcja psa chorego lub w typie rasy pracującej. Chciałabym ułatwić wybór ludziom, którzy po prostu chcą pieska do kochania, który (owszem, doceni ale) nie potrzebuje ogromnej ilości ruchu, nie będzie miał problemów behawioralnych zatruwających wszystkim życie i jest relatywnie łatwy w chowie. Internet pełen jest komentarzy od ludzi, którzy z rozgoryczeniem wspominają, że schronisko coś "zataiło" i to coś okazało się na tyle problemowe, że adoptowany pies wrócił do boksu, albo rodzina zainwestowała w opiekę nad nim tak wiele, że już nigdy nie wezmą kolejnego z bidula.

Z doświadczenia wiem, że pracownicy schronisk z własnej inicjatywy nie udzielają wielu informacji i trzeba się podpytać, tylko nie każdy musi wiedzieć o co powinien zapytać podczas wizyty w biurze. Czasami czegoś nie wiedzą, czasami mają po prostu za dużo pracy żeby każdego psa rozkładać na czynniki pierwsze, a czasami wiedzą że pies sprawia kłopoty i chcą go "wypchnąć". Przeciętny właściciel przeciętnego psa ma prawo mieć to w poważaniu - jeśli ktoś chce psa, który nie wymaga na dzień dobry terapii u behawiorysty i czterocyfrowej kwoty zostawionej u weta, to ma prawo przeprowadzić swój wywiad i znaleźć psa idealnego.

Na początku zadawałam sporo głupich pytań, teraz jestem trochę mądrzejsza i gdybym teraz miała pójść z kimś do schroniska wybrać mu psa, chciałabym wiedzieć:

1) W jakich okolicznościach pies trafił do schroniska?

Jeśli został odłowiony to jest w pewnym sensie "czystą kartką". Jeśli umarł mu właściciel, to można się dowiedzieć czy mieszkał w mieszkaniu, czy był przy budzie, czy był przypięty do łańcucha czy może rozpieszczany przez kogoś kogo już nie ma. To są bardzo przydatne informacje. Schronisko może też wiedzieć, czy pies był chowany z innymi psami, czy mieszkał z kotem, czy miał kontakt z dziećmi... Jeśli został odebrany interwencyjnie, to z jakich warunków i z jakimi traumami możemy mieć do czynienia. Jeśli był głodzony, może się rzucać na jedzenie i bronić tego zasobu. Jeśli był bity - może niekoniecznie nadaje się do życia z małymi, nadpobudliwymi dziećmi.

2) Jakie badania wykonano psu?

Te pytania budzą opór. Nie dajcie sobie wmówić, że pieska widział weterynarz i powiedział, że piesek jest zdrowy. O tym, czy piesek jest zdrowy, możecie mieć pewność tylko jeśli wykonano podstawową diagnostykę, a weterynarz nie jest aparatem diagnostycznym, szczególnie jeśli nie było was przy wizycie i nie wiecie jak ona przebiegała. Równie dobrze mógł to być zastrzyk na wściekliznę i pyk, piesek gotowy do adopcji. Ja proszę o możliwość zrobienia zdjęć dokumentacji i konsultuję ją z moim weterynarzem, jeśli mam jakieś wątpliwości. Jeśli schronisko, fundacja lub DT nie dysponują dokumentacją medyczną, to znaczy że nowy właściciel ryzykuje adopcją chorego psa. Jeśli jest z tym okej - to super, psiak ma szczęście. Ale nie wszyscy chcą na dzień dobry wyskoczyć z forsy. Zdarzyło się nam rozważać psa, który podobno miał komplet badań, podobno widział go weterynarz, no przecież widać piesek na schwał, hehe, no jak chory jak zdrowy, tylko potem go umyliśmy i odkryliśmy, że pies był ostrzelany. Weterynarz tak go macał, że nie wymacał składu broni pod skórą.
Ostatnio mieliśmy też epizod z psem, który miał mieć raka. Z badań nic takiego nie wynikało, po prostu fundacja szukała kogoś, kto nie będzie się głupio pytał skąd podejrzenie nowotworu i dramatyczne rokowania, tylko weźmie pieska i może nawet się ucieszy, jak za kilka tygodni okaże się, że kundel tryska zdrowiem.

3) Czy można zabrać psa na wycieczkę autem?

Bardzo polecam. Psy które wyrzucono z auta lub psy błąkające się na jakiejś wsi przy końcu świata, bardzo rzadko potrafią spokojnie jeździć. I to jest głupi problem, ale to jest problem, jak pies rzyga, wokalizuje albo próba posadzenia go w samochodzie to rekonstrukcja bitwy pod Waterloo. To jest ważne, szczególnie jeśli ktoś ma dzieci albo sporo podróżuje autem i pies musi się nauczyć ogarniać ten sposób poruszania się. Nasze dwa pierwsze psy radziły sobie w porządku, natomiast z białą suczką robiliśmy kilka wycieczek i to z psim pasem ściągniętym na minimalną długość, bo inaczej próbowała uciekać do przodu kabiny i to było po prostu niebezpieczne. Ostatecznie przed podróżą do domu i tak była na Kalmvecie, a nie wpadać w histerię nauczyła się po kilku tygodniach.

4) Zjedzcie kanapkę przy psie. Serio.

Wiecie co jest naprawdę niebezpieczne? Pies tak zafiksowany na żarcie, że skoczy wam na twarz żeby się dostać do jedzenia. Dodatkowe owacje na stojąco należą się opiekunom, kiedy niedopilnowany pies zrobi to dziecku.

5) Czy pies wrócił z adopcji?

Pies mógł wrócić z jakiegoś powodu od czapy... albo nie. Jeśli próbował zeżreć królika - chcecie to wiedzieć. Jeśli wyje pod nieobecność właściciela - chcecie to wiedzieć. Jeśli rzucił się na dziadka, bo nienawidzi starszych mężczyzn - chcecie to wiedzieć. Zachowanie w schronisku bardzo niewiele mówi o tym, jaki pies będzie w domu. Pchlarz po kilku tygodniach ze spokojnego psa towarzyszącego zamienił się w fitmaszynę. Sunia z przerażonego stworzonka z zachowaniami ze spektrum agresji lękowej stała się doskonałym psem rodzinnym, z niezwykłą sympatią i tolerancją do dzieci (w opisie miała adnotację, że nie zostanie wydana do domu z dziećmi). Ze starszej suczki z rakiem wyszło coś podejrzanie bliskie haszczakowi z ciągotami do długich dystansów i biegania.


Podsumowując: pytajcie i czytajcie na interesujący was temat. Udana adopcja to nie taka, gdy pies idzie do domu, ale gdy pies idzie do domu i życie wszystkich zaangażowanych staje się od tego lepsze.


Jeśli chcecie pokopać w temacie na tym blogu odsyłam do:
Powodów dla których nie zdecydowałam się na adopcję danego psa
Czego się spodziewać w pierwszych dniach po adopcji
Kryteria wyboru psa do adopcji - część 1
oraz
Kryteria wyboru psa do adopcji - część druga

Comments

Popular Posts