Przeprowadziliśmy się na wieś jak w mokrym śnie leminga, ale naszym psom wcale nie jest lepiej



Ponad pół roku temu klamka zapadła i oddaliśmy klucze naszego wynajmowanego mieszkania, żeby przeprowadzić się do własnościowej ale też między innymi niedocieplonej górskiej hacjendy. Powodów było wiele, a jednym z nich było moje pragnienie posiadania psów w większej liczbie, co nie tyle nie było możliwe w bloku, co raczej mocno ryzykowne w wynajętym mieszkainu. Nasza chatka stoi w całkiem urokliwej wsi w Beskidach i miałam wiele wyobrażeń na temat wiejskiej sielanki która czeka mnie i moje Burki, ale rzeczywistość okazała się nieco mniej rustykalno-infantylna.


Sensacja - bezdzietna baba ma kilka psów

Usłyszałam sporo interesujących rzeczy na mój temat, ale głównie od kogoś kto coś słyszał u kogoś na plotach. Głównie klasyka gatunku, czyli na kiego mi tyle psów i czemu nie mam bombelka jak normalna kobieta. Dziwnie się tego słucha, bo nie chcę i tak właściwie to nie muszę się tłumaczyć dlaczego szczeniaczek a nie Brajanek, ale poruszenie wywołuje już sam fakt ISTNIENIA psów, a ja jeszcze z nimi chodzę na spacery, wyczesuję i karmię mięsem.

Bardzo ograniczona znajomość obowiązujących przepisów

Ludzie usłyszeli kiedyś w TVP, że za psa wyprowadzanego bez smyczy należy się 5 tysięcy kary i myślą, że tak jest. Miałam już kilka bardzo nieprzyjemnych dyskusji, że takiego przepisu nie ma i art 77 kw mówi coś innego, ale lokalna ludność przeważnie wie lepiej, to znaczy próbuje mnie zakrzyczeć. Policja niby przyznaje mi rację i obiecuje pogadanki z najbardziej agresywnymi osobami, ale jestem świeża we wsi, więc w sumie nic się nie zmienia. W efekcie pakuję psy do auta i jadę na drugi koniec powiatu, nie tylko dlatego, żeby nie koleć ludzi w oczy, ALE ponieważ na końcu powiatu są wsie z niższą średnią wieku i nikogo moje psy prowadzone luzem nie bolą. Co jest kuriozalne, bo bardzo mało emocji budzę w miastach (miasteczkach) i na takich bardziej nowobogackich osiedlach, a w Trójmieście nigdy nie miałam problemu z tym, że psy idą bez smyczy przez pusty park albo plażę. NIGDY. A na wiosce zdarzało się tak, że zostawałam skrzyczana przez jakąś mocno stereotypową wiejską Grażkę, że mam obowiązek prowadzenia Brokuła w kagańcu, bo jest, uwaga, duży i czarny (ma całe 20kg) albo musiałam wysłuchać monologu, że chodzenie z psem po wsi powinno być nielegalne, bo wtedy psy które nie wychodzą na spacery są zazdrosne i szczekają. A w ogóle to psom zawsze wystarczało podwórko, więc sieję defetyzm.

Ludzi bardzo interesują szczegóły opieki nad psami

Powodem ciężkiego zdziwienia i podejrzeń, że muszę mieć hajsu jak lodu jest: szczepienie psa, szczepienie psa na cokolwiek innego niż wścieklizna, chipowanie, czesanie psów długowłosych, psie zabawki (np. piłka za 10 zyko), sprzątanie kup oraz karmienie mięsem. Aczkolwiek muszę uczciwie przyznać, że to w Trójmieście usłyszałam w sklepie, że Bozia stworzyła mięso dla ludzi i nie wolno mi nim karmić psów.

Dzieci mają dużo gorsze pomysły

W Trójmieście mogłabym policzyć na palcach jednej ręki sytuacje, kiedy dziecko z partyzanta złapało mi psa za dupę. Tutaj że masa dzieciaków i dorosłych głaszcze bez pytania to jeszcze nic, ale fantazja ułańska niektórych sięga znacznie dalej. Dwa razy przyłapałam lokalne kilkulatki na waleniu kijem w płot, bo piesek się wtedy śmiesznie denerwuje i raz widziałam, jak berbeć w wózku wsuwa rękę przez płot do pieska, a rodzice się cieszą. Od tamtego momentu psy nie zostają na posesji bez mojego nadzoru. Ale można jeszcze bardziej kreatywnie. Jedna dziewczynka wymyśliła, że zrobi mojemu psu i jej psu "now kiss". Psiaki się wąchały, ja akurat patrzyłam gdzieś indziej i tylko usłyszałam "buzibuzi", a kilkulatka dociskała wtedy dwa pyski do siebie noskami. Brokuł już był wkurwiony i mało brakowało, a ten drugi pies dostałby za niewinność wciery stulecia. Na szczęście matka zareagowała. Ogółem wiedza o potrzebach psa wśród dzieciaków z którymi rozmawiałam oscyluje gdzieś między "żadna" i "dużo błędnych informacji".

Behawioryzmu naszego powszedniego

Ludzie sprzedają mi niechciane tipy treningowe. Przeważnie bardzo złe.
Na przykład, że jeśli będę karmić psa mięsem, to on mnie zje i stanie się agresywny.
Albo jeśli pies nie idzie przy nodze to mnie dominuje i nie ma do mnie szacunku.
Pies nie ma prawa przechodzić pierwszy przez drzwi.
Poza klasyką gatunku grane są też inne przeboje takie jak - moje psy się męczą, bo są trzymane w domu. A koty to już w ogóle.
Przyjęłam zasadę, że się nie wtrącam do cudzych psów. Przykro mi i ciężko z tym, ale w promieniu 5km od domu nie rozmawiam z ludźmi o psach jeśli oni sami nie zapytają o coś konkretnego, bo będzie że zadzieram nosa. Psu nie pomogę, a sobie narobię problemów. Co ja sobie myślę to mój biznes, bo widzę na własnej skórze jakie to jest nieprzyjemne i denerwujące, kiedy ktoś wie lepiej czym powinnam karmić psa, gdzie powinien spać i jak powinien się zachowywać.

Lokalne Azorki. W większości przypadków niekastrowane samce

Widzę w oczach lokalnego pijaczka, że uważa on Brokuła za agresywne bydle, bo Brokuł się piekli na smalca alfa kawałek dalej. Rzecz w tym, że to łaciaty sukinsyn przychodzi do nas i ostentacyjnie chodzi wzdłuż płotu, a nie odwrotnie. Kusi mnie, żeby otworzyć furtkę, to problem się rozwiąże sam, ale tylko zagryzam zęby i ściągam Brokuła do domu. Lokalne psy, które niby mają właściciela ale w sumie nikt się nie poczuwa, są prawdopodobnie nieszczepione, ale za to bezczelne i nie ma nic gorszego jak iść przez dwa kilometry w asyście takiego smalca alfa, który albo drze japę albo się naprzykrza. W mieście tego nie było i mimo wszystko spacerowało mi lepiej i na większym luzie.


Nie żałuję przeprowadzki, bo bardzo tego chciałam. I gdyby nie zmiana miejsca zamieszkania, nie byłoby Karmel i nie poznalibyśmy Baklavy, Flory i kotów. Ale mimo wszystko - mokry sen leminga też ma dwa końce.

Comments

  1. Mam pytanie: czy masz fanpage na FB?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie, jestem bardzo zła w media społecznościowe :D Powinnam?

      Delete

Post a Comment

Popular Posts