Czy mój pies miał wylew? Case study bez diagnozy.



Pewnego dnia seniorka Karma zaczęła się nietypowo zachowywać - zjadła śniadanie, chociaż bez normalnego entuzjazmu, wyszła na podwórko, chociaż bez typowego dla siebie hasania jak opętana, poszła na spacer, chociaż w niewiarygodnie żółwim tempie. Na początku nie zwróciło to mojej uwagi, ponieważ dosłownie wieczór wcześniej byłyśmy pobiegać i biegła dopiero drugi raz od momentu zdjęcia szwu z amputowanego palca, więc uznałam że ma po prostu zakwasy. 

Ale potem z dnia na dzień zaczęła się subtelnie, ale jednak wyraźnie, zachowywać coraz bardziej nietypowo. Piątego dnia poszliśmy do weterynarza z następującym zestawem objawów:

1) pies jest smutny, 
2) bardzo leniwie się porusza, chodzi bez celu w kółko, ale co ciekawe raz w jedną, raz w drugą stronę,
3) zaczęła sikać w domu w absurdalnych odstępach czasu - nawet co godzinę i nawet jeśli nie miała w tym czasie dostępu do wody, żeby uzupełnić płyny,
4) ma całkowicie zaburzony cykl dobowy, co próbowałam naprostować spacerami w ciągu dnia a nie późnym wieczorem; z uwagi na kontuzję i późniejszą amputację, przez prawie dwa miesiące nie wychodziła na spacery poza posesję. 

Zleciliśmy badanie krwi, profil tarczycowy i wykonaliśmy USG. Na tym etapie nie podejrzewaliśmy niczego innego niż demencja, ale chcieliśmy sprawdzić wszystko. Wyniki wyszły... modelowe. 

Kręcenie się w kółko sugerowało wylew. Tyle tylko, że Karma nie kręciła się w jedną stronę a w dwie, a poza tym nie wystąpił oczopląs ani gwałtowne pogorszenie się jej stanu - raczej z dnia na dzień, pomalutku, było coraz gorzej. Ogólne otępienie, nocne tuptanie i sikanie w domu wskazywało na demencję, tylko że cały proces zaszedł w okresie krótszym niż tydzień. Nie pasowało. 

Podnieśliśmy dawkę leków tarczycowych, na wszelki wypadek gdyby to jednak była niedoczynność, i podaliśmy Karsivan, lek który poprawia pracę mózgu u psów starszych i po wylewach. 

To było w poniedziałek. W czwartek byłam pewna, że jedziemy na eutanazję.

W ciągu czterech dni jej stan drastycznie się pogorszył. Sikała już nie tyle w domu, co po prostu pod siebie sekundę po przebudzeniu. Straciła zdolność gryzienia i jadła tylko rzeczy miękkie, ale nie zbyt miękkie - nie była w stanie złapać w pysk grudki mokrej karmy, ale bez problemu chwytała rzeczy typu mięso bez kości. Zero kontaktu wzrokowego i całkowita apatia. Chodziła też w kółko cały czas, w obie strony na zmianę, aż w końcu zaczęła rozjeżdżać się na podłodze. Graniczyło z cudem zmuszenie jej, żeby szła po linii prostej. 

Histopatologia guza wyciętego z jej łapy wykazała drugi rodzaj nowotworu (oryginalnie miała gruczolakoraka w listwie mlecznej), więc jedynym sensownym założeniem był przerzut do mózgu, chociaż to też wydawało się mało prawopodobne z uwagi na brak bólu. W każdym razie weterynarz podał sterydy i w tym momencie seniorka funkcjonuje na końskiej dawce sterydów, które oczywiście pewnego dnia przestaną działać i to będzie koniec. Ze względów finansowych nie zdecydowaliśmy się na rezonans, poza tym z uwagi na jej stan ogólny ta diagnoza zupełnie niczego by nie zmieniła. W tym momencie Karma jest na lekach i zachowuje się jak nieco przygaszona wersja starej siebie, to znaczy nie biega i nie uśmiecha się, ale poza tym jest normalna, więc spełniło się to moje marzenie, żeby się z nią pożegnać godnie, a nie z nożem na karku i psem przelewającym się nam przez ręce. 

W międzyczasie przyszły nasze wyniki i wszystkie parametry wszystkiego miała w normie. Także zanim zaczniecie szukać porady u dr Google, zlećcie morfo, biochemie, profil tarczycowy, jonogram i zróbcie USG.


Poniżej zamieszczam kompilację naszych symptomów i wnioski do jakich doszłam podczas rozmowy z weterynarzem:

Jeśli Wasz pies zaczyna dziwnie się zachowywać, to znaczy zmienia mu się cykl dobowy, zanika umiejętność zachowywania czystości, i jest osowiały to możliwe, że macie do czynienia z demencją, o której możecie poczytać w internecie pod hasłem "zespół zaburzeń poznawczych u psa". U nas objawy pasowały, tylko postępowały dużo za szybko. Cały proces zajął jakieś 5 dni od momentu kiedy zauważyliśmy zmianę aż do wizyty u weta, kolejne 4 (pomimo Karsivanu) wystarczyły, żeby pies był w stanie krytycznym. Podstawowy zestaw badań krwi i USG nie wykazały żadnych problemów.

Jeśli Wasz pies zaczyna kręcić się w kółko i jest osowiały, możliwe, że miał wylew. U nas nie pasował brak oczopląsu i brak oczywistej asymetrii (kręciła się w obie strony). Poza tym, wylew przeważnie przebiega gwałtownie, a potem objawy zanikają w czasie. U Karmy zaczęło się łagodnie i z dnia na dzień było coraz gorzej. Żeby było śmieszniej, na samym początku suka kiedy szła za człowiekiem na smyczy szła prosto, ale kiedy upuszczałam lub odpinałam smycz zaczynała kręcić się w kółko.

Jeśli to byłby nowotwór wszystkie objawy miałyby sens, szczególnie że Karma ma już dwa niezależne nowotwory, ale nie było objawów bólowych, gorączki, no i najpewniej jakiś parametr wyszedłby nietypowy w badaniu krwi. Nie wyszło nic. 

Ostatecznie dopuściliśmy też zapalenie opon mózgowych, co musielibyśmy potwierdzić na rezonansie. Jest to rzadkie zjawisko, ale ogólna dezorientacja i relatywnie łagodny przebieg, w sensie łagodne ale stopniowe pogarszanie się jej stanu, miałyby sens. 

W związku z powyższym podaliśmy:
Karsivan na wypadek demencji lub wylewu.
Antybiotyk na wypadek zapalenia opon mózgowych.
Steryd żeby cokolwiek zadziałało, bo steryd z definicji będzie działał zawsze.

Po wprowadzeniu Karsivanu (5 dni przed antybiotykiem i encortonem) nic się nie zmieniło. Niedługo będziemy z niego schodzić i jeśli nie nastąpi gwałtowne pogorszenie, to raczej będziemy mogli wykluczyć wylew.
Antybiotyk i obecna dawka sterydu będą nam jeszcze towarzyszyć przez minimum tydzień. No i wiadomo jak jest: może się jej polepszy, ale co bardziej prawdopodobne, będzie jako-tako funkcjonować na sterydzie, aż w końcu to też przestanie działać. 

Teraz walczymy z posterydową biegunką i zaburzonym rytmem dnia, który rozumiem w ten sposób, że Karma musi być na podwórku w nocy, nawet jeśli jest -5 na termometrze. 


Kocham moją staruszkę i jednocześnie pomału ją tracę. Jest z nami raptem siedem miesięcy, a ma prawdopodobnie -naście lat. Teraz płacimy cenę za te wszystkie lata zaniedbań i przygotowujemy się na najgorsze.

Comments

Popular Posts