Jak odkryliśmy, że nasz głuchy pies jest również niewidomy





Ten tekst miał zupełnie inny cel. Postanowiłam spisać wszystkie dziwne zachowania seniorki Karmy, żeby pokazać z jakimi dziwactwami wiąże się adopcja starszego psa po przejściach. Dopiero kiedy zobaczyłam je wszystkie w określonym porządku na papierze uświadomiłam sobie, że nie mamy problemu z demencją czy brakiem skoordynowania, ale nasza suka jest tak po prostu ślepa jak kret.

Wiedzieliśmy, że Karmel ma nowotwór i chorą tarczycę oraz problemy z zębami. Głuchotę odkryliśmy relatywnie szybko, bo kompletnie ignorowała nie tylko nasze wołania i dźwięki w otoczeniu, ale nawet ostrzegawcze warczenie smalca alfa. Możliwe, że COŚ słyszy, ale jest nieodwoływalna, ergo chodzi wyłącznie na smyczy lub lince. Postanowiłam uwarunkować odwołanie seniorki na sygnał z obroży elektrycznej, ale dostałam za to starszne społeczne wciery. Poszło o to, że tak, są na świecie trenerzy którzy sprawnie posługują się OE, ale to wiedza tajemna wymagająca IQ minimum 200 i Pokojowego Nobla, na szczęście tylko jednego. Dałam sobie spokój z OE żeby nie musieć prowadzić kolejnych dyskusji o tym, że impuls elektryczny równa się znęcanie się. Zaczęliśmy piłować sygnały optyczne, które działały do pewnego stopnia, to znaczy nie potrafiliśmy ich zgeneralizować. Przywołanie na sygnał z ręki działało na naszej działce, ale w parku już nie zawsze. Myślałam, że mamy problem z generalizacją i zrezygnowałam z ćwiczeń, bo suka parę razy dała nogę (o czym jeszcze będzie w tym tekście), ale teraz kiedy wiem trochę więcej myślę, że ona po prostu mnie nie widziała. Sygnał optyczny, czyli ruch, działał na naszej działce, bo mamy całe trzy ary i zawsze byłam na tyle blisko, żeby zauważyła że wykonuję JAKIŚ ruch, którym warto się było zainteresować. Zwiększenie dystansu w terenie powodowało, że całkiem traciła mnie z radaru.

Niestaty oznacza to tyle, że odwołanie na OE też graniczy z cudem i tutaj wracamy do linki.

Ponieważ Karma nie ma wyraźnych problemów ze wzrokiem, to znaczy jej oczy wyglądają normalnie, długo nie sądziłam, że może być ślepa, a przynajmniej silnie niedowidząca. Podejrzewaliśmy demencję i problemy z koordynacją, bo dużo chodziła od ściany do ściany, potykała się, w terenie miała problemy z nawigacją po kamieniach i ogółem zachowywała się trochę śmiesznie. Ponieważ jest jednocześnie starsza I zaniedbana przez poprzedniego właściciela nie podejrzewaliśmy dodatkowych problemów ze wzrokiem.

Ten tekst, w jego oryginalnym kształcie, zaczynał się tak:



Adopcje ze schroniska często sprzedawane są w romantycznej panierce z bajek o wdzięczności pieska i zbawianiu świata. To wszystko bujdy. Jasne, wierzę że moje psy są szczęśliwe w domu który im zaoferowałam, ale nie wydaje mi się, żeby wspominały jak w boksie było zimno i niewygodnie i jenocześnie rozumiały, że dzięki mnie mają w jakiś sposób lepiej. "Wdzięczność pieska" powstaje w głowach rodzin adopcyjnych i jest trochę infantylna.

Ponieważ sami adoptowaliśmy starszą suczkę po przejściach, mam obserwacje z pierwszej ręki jak to wygląda z uśmiechem psiego bombelka, który miał łatkę nieadopcyjnego. Będę dzisiaj pisać o przykrej kombinacji psa po przejściach z psem w podeszłym wieku - na pewno każdy widział w internecie te przygarbione i przygaszone pieski, które czasami robią furrorę w mediach społecznościowych i dostają dużo smutnych gifów, ale nikt merytorycznie nie mówi co się stało z głową takiego psa.

W tym wpisie nie będę poruszać kwestii związanych ze zdrowiem. Seniorka trafiła do schroniska z nowotworem, problemami z tarczycą, paramterami wątrobowymi z kosmosu, później okazało się że jest głucha, jeszcze później wyszły ogólne kłopoty z aparatem ruchu. I to wszystko mogło mieć związek z wiekiem, zaniedbaniami, długą tułaczką, lub sumą tych rzeczy. Większość jest do ogarnięcia i tak, kosztuje siano, ale jeśli komuś zależy jest to do zrobienia.

Inną rzeczą, są pewne utrwalone zachowania niepożądane lub brak pożądanych zachowań, które w teorii da się odkręcić, w praktyce... nieszczególnie. W tekstach o adopsiakach których można znaleźć w internecie od groma, przewijają się te same problemy wraz z pomysłami na ich rozwiązywanie - lęk separacyjny, ciągnięcie, lęki przed nowymi rzeczami (schody, windy, samochody, mężczyźni i tak dalej). Te problemy jednak przeważnie dotyczą psów młodych lub w średnim wieku, gdzie sporo można jeszcze zrobić. Ze starszym psem jest trochę bardziej pod górkę.

Są w Polsce fundacje, którymi troszkę gardzę. Nie dlatego, że robią coś źle, ale dlatego że żerują na swoich najstarszych podopiecznych i wzruszających historiach o adopcjach przez "ludzkie anioły". Scenariusz jest podobny. Z łańcucha lub z jakiegoś schroniska typu mordownia fundacja wyciąga psa starszego niż wszechświat, którego stan fizyczny jest bardzo zły i (tym samym) dobrze się klika. Fundacja błaga o dom, bo piesek nie potrzebuje wiele (co jest gówno prawdą, ale fajnie brzmi). Słaniający się na łapach psi emeryt trafia do jakiejś dobrej duszyczki i po kilku tygodniach na fp fundacji lądują iddyliczne zdjęcia z domytym i odkarmionym psem, który wygląda zdecydowanie lepiej niż w dniu interwencji. Cuda się zdarzają, piesio jest szczęśliwy.

Nikt ani słowem nie mówi o problemach, i trochę podejrzewam że takie rzeczy się przemilcza, bo te wycieńczone psy nie robią żadnych grubych akcji, typu zrywanie tapet, wyważanie drzwi czy robienie podkopów pod ogrodzeniem. Ich problemy są subtelniejsze i mniej uciążliwe dla opiekuna.

Seniorka Karma na pierwszy rzut oka jest takim wdzięcznym, starszym psem, który niewiele potrzebuje, dużo się uśmiecha i lubi się przytulać, więc opieka nad nią jest prosta. Tylko że są pewne rzeczy, o których się nie mówi W OGÓLE. Starszy pies ma swoje problemy, pies po przejściach inne, rzadko pisze się o kumulacji jednego z drugim.

ZDOLNOŚCI POZNAWCZE

Po pierwsze, zdolności intelektualne Karmy są bardzo niskie. Ale naprawdę bardzo. I to raczej jest kombinacja wieku z zaniedbaniami ORAZ problemów ze wrokiem. Kiedyś pani weterynarz kazała nam robić z nią zabawy węchowe. Ehe. Nie ma opcji. Czy suka chce smaczka? Chce. Czy wykona jakąkolwiek pracę żeby go dostać? Nie. Jeśli pokażę jej smaczka, a następnie położę go przed nią na trawie, żeby musiała sznupnąć trawę nosem - odejdzie i straci zainteresowanie. Pokażę jej smaczka w ręce, a następnie zamknę obie dłonie i każę szturnąć nosem dłoń ze smaczkiem - odejdzie i straci zainteresowanie. Przez kwartał nie opanowała wylizywania konga. Po prostu mamle go z całych sił i jak coś wypadnie - zjada. Jeśli nic nie wypada, bo konsystecja wypełnienia jest zbyt lepka - odchodzi i traci zainteresowanie. Dwa dni temu była w nastroju żeby coś porobić, więc położyłam jej na niskim taborecie kilka smaczków; zjadła TYLKO te które były w jej zasięgu z tego miejsca gdzie akurat stała. Do pozostałych musiałaby zrobić dwa kroki w którąkolwiek stronę. Nie wpadła na to. Próbowała naciągnąć szyję do maksimum, a po kilku sekundach odpuściła. Opanowała matę węchową, ale tylko taką bardzo prostą, z małą liczbą supełków. Nauczenie tego psa czegokolwiek graniczy z cudem, a robiłam do tego różne podejścia, no i nie jest pierwszym psem z którym pracuję.

Kiedy zaczęłam podejrzewać problemy z oczami zrobiłam kilka eksperymentów. Podsuwałam jej smaczek pod nos, następnie brałam w dwa palce i wykonywałam płynny ruch ręką po podłodze. Smaczek zostawał na ziemi gdzieś w połowie ruchu, a pusta ręka poruszała się dalej. Karmel śledziła oczyma rękę, ale nie potrafiła znaleźć smaczka, nawet kiedy kładłam go dokładnie na wprost niej w odległości kilku centymetrów od nosa. Kiedy, po wielu powtórzeniach, zaczynała rozumieć co robię, dokładałam utrudnienia. Nakierowywałam ją ręką, ale smaczek już nie leżał na podłodze, ale np. na moim bucie. Zmiana powierzchni od razu wyprowadzała ją z równowagi i nie potrafiła już znaleźć jedzenia. Czasami kontrast był bardzo wyraźny - niebieskie linoleum vs duży chrupek, ale to niczego nie ułatwiało.

ZACHOWANIA W NOWYCH WARUNKACH

To jest naprawdę przykre. Zabieraliśmy nasze psy w masę różnych miejsc - Brokuł i Chałka mają opanowane knajpy, hotele, windy, samochód, centrum miasta, wieś, plażę... wszystkie miejsca które przyszły nam do głowy. Seniorka generalnie wszędzie robi bydło. W aucie jest wpięta na maksymalnie krótkim pasie, bo inaczej będzie probować się obracać i kursować po całej kabinie. W knajpach przewraca miski z wodą. Nie potrafi wejść po schodach czy wskoczyć do auta. Jakiekolwiek nowe warunki budzą w niej jakieś dziwne emocje. Kontrola impulsów jest w zasadzie nieistniejąca. Nie potrafi usiąść i się uspokoić. Początkowo przymuszaliśmy ją do wypoczynku klatką kennelową, teraz potrafi spać w innych częściach domu, ale właśnie słowo klucz domu. Zabranie jej gdziekolwiek, gdzie będzie musiała przystosować się do wąskiej przestrzeni jest ryzykowne i chyba przeważnie się jej podoba, a przynajmniej nie pokazuje zachowań wskazujących na stres, ale trudno jest ją ogarnąć.
Dużo chodzi w kółko i od ściany do ściany, co może mieć związek z tym, że ogarnia sobie przestrzeń. Z tego samego powodu plącze sobie smycz, odbija się od mebli i rozlewa miski z pieskową wodą.

BRAK OFEROWANIA ZACHOWAŃ I BRAK REAKCJI NA AWERSJĘ

To jest miecz obosieczny. Karma nie oferuje zachowań. Żadnych. Mam w ręku żarcie - suka patrzy. Chciałabym, żeby coś zrobiła, coś prostego, np. przesunęła wzrokiem za pustą ręką. NIE. Za ręką ze smaczkiem? Wątpliwe. Może spojrzała mi w oczy? Nie ma szans. Dam jedzenie - ekstra. Nie dam jedzenia - spoko. Ten pies jest z nami od kilku miesięcy i ufa nam na tyle, że bez problemu robimy jej zastrzyki, podajemy leki czy zmieniamy opatrunki, ale nadal nie oferuje zachowań.
Oznacza to też, że nie reaguje na żadne "nie", pociągnięcie smyczą czy próbę odepchnięcia lub zablokowania jej ciałem. I znowu - jeśli nie mogę wzmocnić pożądanych zachowań ani pracować nad wygaszeniem niepożądanych, pozostaje mi usuwanie z jej drogi pokus. Dla Karmisi szczęśliwie jedyną pokusą są foliówki.
Czasami autentycznie się zastanawiam, co by się stało gdybym jej zadała ból. Oczywiście nie zamierzam tego robić, ale jeśli nie reaguje na żadne subtelności,  np. zablokowanie jej ciałem żeby nie dorwała się do foliówki, co by się stało gdybym ją uderzyła. Czy ten pies jest tak bardzo w swoim świecie, że jest jej już po prostu wszystko jedno?
Kiedy uświadomiłam sobie, że nie oferuje zachowań bo NIE POTRAFIĘ jej naprowadzić, ponieważ najpewniej nie widzi naprowadzania uświadomiłam sobie dramat tej sytuacji. Ktoś z brakiem cierpliwości lub określonym poziomem agresji mógłby zacząć ją lać żeby zaoferowała cokolwiek.

BRAK SYGNALIZOWANIA

Żaden z moich psów nie sygnalizuje, że musi skoczyć do toalety. Żaden. Wszystkie obserwujemy i przestrzegamy grafiku spacerów. Ale w przypadku Karmel przyjmowało to postać skrajną. Ona autentycznie potrafi chodzić i szukać miejsca GODZINAMI. I ja bym chciała żeby to była przesada. Odmawia załatwiania się poza posesją. Dosłownie. Spacer musiał być dłuższy niż 4-5h żeby zdecydowała się na siku. Pory są stałe, miejce jest stałe, na spacerze może wypić litr wody w upał i NIE BĘDZIE SIKAĆ, BO NIE. Nie wiemy czemu tak jest. Na spacerach w schronisku też się nie załatwiała. Wychodziła z boksu, robiliśmy godzinkę, dwie po polach, i dziewczyna się nie załatwiała w tym czasie wcale. Trzymanie jej w bloku mogłoby być trudne, jeśli ma jakieś defekacyjno-urynacyjne zahamowania, których nie potrafimy rozszyfrować. Czy o tym się mówi? Nie. Przy relacjach z trudnych adopcji lub opisach z DT padają jakieś dziwne "czasami załatwia się w domu". Nie, nie czasami. Wiek plus zaniedbania robią swoje.
Nie wiemy czy ten problem ma związek z zaburzeniami wizji, ale fakt faktem istnieje.

KIEPSKA KOMUNIKACJA Z INNYMI ZWIERZĘTAMI

W naszym domu przebywa obecnie jedenaście zwierząt. To sporo. Karmel boi się smalca alfa, szanuje drugą sukę, a z resztą chce się bawić. Na początku głównie uśmiechała się do szczurzej klatki, obserwowanie małych kotów też sprawia jej sporo przyjemności. Ale relacja z psami jest jednak dość ostrożna. Nigdy nie kładzie się obok nich z własnej woli, ale one mogą kłaść się blisko. Nie narusza ich przestrzeni. Wysyła dużo CSów i cały czas sprawia wrażenie, jakby inne psy ją przerażały. Karmela zawsze układa się tyłem do psa i drugiej suki. Dlatego martwią mnie relacje z DT w których jest od groma psów, a wrzuca się tam jakiegoś dziadka po przejściach i nagrywa jak stoi w tym tłumie.
I znowu - wiek, głuchota i zaniedbania. Mogło być gorzej, bo mogła się chociażby rzucać na inne psy, ale tak jak jest nie jest idealnie, bo widać że relacje z innymi psami nie kojarzą jej pozytywnie.
Albo po prostu ich nie widzi. Nie widzi sygnałów uspokajających tak samo jak nie widziała grożących, ergo smalec alfa kojarzy się jej z przepędzaniem jej. Nie reaguje też na zwierzęta, które podchodzą od boku lub tyłu.

PSI ASORTYMENT

Karma plącze się w smycz, plącze się również w pas w samochodzie, zakładanie i zdejmowanie szelek do asekuracji było interesującym doświadczeniem przez długi czas. Zabawki niosą realne ryzyko zadławienia, podejrzewamy też, że ZJADŁA konga. Do czesania też ją trzeba było przekonać, nie próbowaliśmy jej oddać w ręce groomera, bo to mogłoby być zbyt wiele dla biednej staruszki. Klatka kennelowa na początku była jednak koniecznością. W przeciwnym razie dreptałaby non stop, nie bylibyśmy też w stanie jej powstrzymać od siedzenia w upał w pełnym słońcu.
I znowu - nie widzi szelek, nie widzi długości smyczy, nie widzi zabawek.

UCIECZKI

Karma nie ucieka, ale lubi sobie zbiec w dół zbocza. Kiedy testowaliśmy jeszcze sygnały optyczne, odpinałam jej smycz na otwartej przestrzeni. No i parę razy pobiegła mi gdzieś z górki i dopiero na dole zatrzymywała się i siadała zdezorientowana. Nie była w stanie mnie zlokalizować po machaniu rękoma. Na moje szczęście siadała i czekała, bo inaczej naprawdę mogłaby mi kiedyś pójść w tango.
Długo, a w sumie do teraz, była też zdezorientowana jeśli chodzi o powrót do domu. Nie rozpoznaje samochodu ani furtki. Nie potrafi też wsiadać do auta, co jest o tyle ciekawe, że bez problemu wskakuje na kanapy. Najwyraźniej stały układ kanap pomaga, a auto zawsze stoi w innym miejscu.


Czy ta świadomość cokolwiek zmieniła w naszym życiu? Nieszczególnie. Weterynarz oczywiście poinformował nas, że istnieje psia okulistyka, ale jeśli chodzi o ogólny stan Karmy nie widzę powodu, żeby dokładać jej do życiorysu kolejnego specjalistę. Rezygnujemy z sygnałów optycznych, skupiamy się wobec tego na rozwijaniu węchu, o ile cokolwiek jeszcze można u niej faktycznie rozwinąć.

Najdziwniejsze jest to, że ona jako jedyny z naszych psów sprawiała wrażenie, jakby faktycznie podziwiała widoki podczas chodzenia po górach. Zawsze układała się głową w kierunku panoramy i patrzyła w przestrzeń.

Comments

Popular Posts