Adopcja trzeciego psa (do domu w którym pies rezydent jest psiosceptyczny)



Pchlarz został zaadoptowany w lipcu, suczka pojawiła się we wrześniu. W październiku poznałam psa, którego roboczo na potrzeby tego wpisu nazwę Sufletem, bo takie imię miał dostać po adopcji. 

Bardzo długo udawałam przed samą sobą, że ta historia się nie wydarzyła, bo jak to? mnie się nie udało wprowadzić psa do domu? Fakty są takie, że się nie udało i chciałam tę historię przeanalizować krok po kroku, z nadzieją, że komuś może to pomóc w podejmowaniu mądrej decyzji o adopcji kolejnego psa.

TRAGICZNA W SKUTKACH NIEUDANA ADOPCJA

Sufleta poznałam na wolontariacie w tym samym schronisku, z którego adoptowaliśmy suczkę. Był piękny, idealnie w moim typie. Trochę wycofany i lękliwy wobec innych psów, ale spacery z nim to była przyjemność. 

Przez miesiąc przyjeżdżałam do niego na solowe spacery, potem na spacery zapoznawcze w moimi kundlami. Pchlarz nie był zachwycony, ale tolerował obecność innego samca (obydwaj byli na tym etapie wykastrowani), natomiast sunia miała kompletnie wylane. Zrobiliśmy sobie razem wycieczkę samochodem, podczas której pies rezydent trochę popultał, ale zupełnie nic nie zapowiadało krwawej jatki. W końcu podpisaliśmy umowę i Suflet pojechał do domu. 

Po drodze pojechaliśmy do groomera wyczesać i wydmuchać z niego kołtuny, był spacer, było głaskanie, była radość, a potem psy jednocześnie znalazły się w przedpokoju i pies rezydent stwierdził, że tak to nie będzie i spuścił Sufletowi łomot. Cały wieczór i noc wyglądały w ten sposób, że rezydent zamknięty w kennelu nawet nie warczał, wspólny spacer był jak najbardziej wykonalny, mogłam podawać im jednocześnie smaczki i nic się nie działo, ale jeśli tylko spuszczałam je z komendy zaczynała się masakra. Nasze ówczesne mieszkanie miało pewne loftowe aspiracje, to znaczy nie miało drzwi wewnętrznych innych niż te do łazienki, więc oddzielanie psów od siebie było dość utrudnione. Miarka się przebrała, kiedy Suflet postanowił rozważyć konsumpcję szczurów, pies rezydent postanowił go za to zaciukać, a w zaistniałym kotle ucierpiała sunia i moja dominująca ręka. 

W skrócie - Suflet wrócił do boksu. I była to jedna z najgorszych rzeczy jakie w życiu zrobiłam. Ale to nie jest wpis o moich emocjonalnych zjazdach na tym tle, tylko o tym jak nie być mną i planować pewne rzeczy z mniejszym hurraoptymizmem.

BARDZO PRACOCHŁONNA ALE UDANA ADOPCJA PSIEJ SENIORKI

1) Nie myśl tylko o sobie

To jest trudna sprawa. Ja chciałam trzeciego psa, a świadomość istnienia biednych piesków w psim bidulu nie pomagała w racjonalnym podejściu do tematu. Co nie zmienia faktu, że w pierwszej kolejności musiałam i powinnam była pomyśleć o psach które już miałam na stanie. Sunia jest bardzo propsia i akceptuje inne zwierzęta bez problemu, natomiast pchlarz miałby problemy ze zniesieniem drugiego samca w podobnym wieku. Wprowadzenie go na siłę tylko po to, żeby sobie udowodnić, że potrafię, byłoby okrutne i egoistyczne, do tego nie mogłabym mieć pewności, że stres nie odbije się na zdrowiu psa rezydenta.

Wiedzieliśmy, że pchlarz akceptuje - szczeniaki, psich seniorów, psy o niskim poziomie entuzjazmu, no i suczki. Szczeniak nie wchodził w grę, zaczęliśmy rozważać starsze suczki.

2) Przeanalizuj metraż

Czas i pieniądze to czynniki które trzeba wziąć na warsztat przy każdej adopcji, natomiast przy każdej kolejnej adopcji metraż zaczyna mieć znaczenie. Wstępna decyzja o trzecim psie nałożyła się na okres przeprowadzki z mieszkania do domu wolnostojącego. Metraż naszej hacjendy nie jest oszałamiający, ale powierzchnia domu i niewielkiej działki daje realną możliwość oddzielenia od siebie psów w razie konfliktów. Na 35m2 musielibyśmy bardzo polegać na kennelach, żeby mieć względną gwarancję, że psy się nie pogryzą, a i to niekoniecznie zredukowałoby odczuwany przez wszystkich stres. 

Gdyby nie przeprowadzka, raczej nie byłoby decyzji o trzecim psie.

3) Mądrze wybierz psa

Wiedzieliśmy, że nowy pies będzie starszą suczką. Mieliśmy kilka dodatkowych kryteriów, z których kluczowe były dwa - nie chcieliśmy psa w typie teriera i chcieliśmy psa aktywnego, który będzie fizycznie w stanie pokonywać długie dystanse na spacerach. Istotny był też rozmiar, nie chcieliśmy przekraczać rozmiarów pchlarza z uwagi na pakowność samochodu. W związku z tym suka nie mogła ważyć więcej niż 20 kilo.

4) Zorganizuj spacery zapoznawcze

Zorganizuj, nie - odbębnij. Nasze psy w towarzystwie nowej koleżanki odbyły około 8-10 różnych spacerów, podczas których testowaliśmy różne zachowania. Czy pchlarza szlag trafi, jak poczęstujemy sunię smaczkiem? Czy możemy ją spokojnie pogłaskać bez dramatycznych scen zazdrości? Czy jestem w stanie prowadzić trzy psy na smyczach i czy będą w stanie iść obok siebie, zamiast plątać smycze? Sunia wymagała dodatkowo przyspieszonego szkolenia z jazdy autem. Jedną wycieczkę urządziliśmy w komplecie, żeby ocenić jakie rozłożenie psów w transporcie ma najwięcej sensu. Podczas tych wspólnych spacerów rozpieszczaliśmy psa rezydenta ile się dało, żeby pozytywnie kojarzył obecność suni. Była piłka, był gryzak, był kong, były aporty, były zabawy węchowe, było wszystko co byliśmy w stanie zorganizować. Poświęcaliśmy na to niemal każdy weekend i w zasadzie każdy wolny dzień. 

5) Rozważ oswajanie psów ze swoimi zapachami

Pchlarz przez dwa tygodnie spał przymusowo na kocyku, który sunia miała w budzie. W pokoju śmierdziało niedomytym psem i nawet ja to czułam, ale nauczeni Sufletowym dramatem chcieliśmy podejść do tematu mądrzej.

6) Rozłóż psy w mieszkaniu tak, żeby nie mogły zrobić niczego głupiego

Biała Sunia odziedziczyła po pchlarzu metalowego kennela, a rezydent dostał materiałową posesję. Kennel suni został ustawiony w innym pomieszczeniu, a ona sama jest kennelowana również z tego względu, żeby nie dostać w papę za szlajanie się po "terytorium" smalca alfa. Miski z wodą są porozstawiane daleko od siebie, natomiast jedzenie jest serwowane osobno, żeby uniknąć kradzieży pokarmu. Biała nie umie walczyć o swoje, więc najpewniej pchlarz przywłaszczyłby sobie większość jej żarcia. Ten system karmienia psów w ratach wymaga czasu i organizacji, więc skończyły się pikne dni, kiedy wyciągałam miski z lodówki i szłam pod prysznic - trzeba pilnować czy nikt nikomu nie zabiera papu, szczególnie że biała z racji wieku i problemów z wątrobą jest na innym żywieniu.


W pierwszym tygodniu nie było dramatów, szczególnie że biała jest bardzo uległa, ale to mimo wszystko było znaczne, logistyczne przedsięwzięcie. Bardzo mnie drażni zachęcanie ludzi do hihihi weźcie n-tego pieska, bo to nie jest tak hop-siup. Pchlarz i suka zostały przez nas adoptowane jako dorosłe - nie mieliśmy żadnej gwarancji, jaki będzie ich stosunek do innych zwierząt i musieliśmy wziąć na klatę, że pchlarz może być mocno zorientowany na obronę zasobów i trudno mieć do niego pretensje o to, że walczy o swoje przywileje. Podpisanie umowy adopcyjnej to pikuś, ale trzeba mieć poukładane jak zorganizować życie większej liczby zwierząt i nie ma, że "biedny piesek jest smutny w kojcu" jeśli nie ma żadnej gwarancji, że uda się ustalić zasady i uniknąć rzezi. 

O białej suni pojawią się na pewno jeszcze dwa wpisy, w tym pierwszy dotyczący opieki nad psim seniorem. Po białej widać masę zaniedbań byłego właściciela i adopcja psa w podeszłym wieku to zupełnie innego rodzaju wyzwanie niż przyprowadzenie do domu młodego, sprawnego owczarka.

Comments

Popular Posts