Adopcja psiego seniora



Wiek białej suczki został w schronisku oszacowany na osiem lat. To tylko dwa lata więcej niż naszej pierwszej suni, i tylko trzy lata więcej niż pchlarza, ale z uwagi na zaniedbania poprzedniego właściciela różnice widać gołym okiem. Psi senior miał być naszym pierwszym psem, ale nie wyszło. Okazało się, że psi seniorzy w schroniskach to niekoniecznie są piękne, łagodne, dojrzałe kundle o lśniącej sierści i mądrych oczach, ale psiaki na lekach lub wymagające szczególnej opieki, np. karmy weterynaryjnej, która wtedy brzmiała dla nas jak kosmos. Dodatkowo, starsze owczarkowate często mają już problemy ze stawami, a my mieszkaliśmy na trzecim piętrze i schody stanowiły realną przeszkodę w adopcji starszego, dużego psa. Docierały też do nas łagodne ostrzeżenia o nietrzymaniu moczu lub nieumiejętności zachowania czystości, jeśli pies wcześniej był (prawdopodobnie) podwórkowy lub w ogóle wiejski, biegający luzem po jakimś wygwizdowie, aż się nie zestarzał i zaczął być problemowy.

Piszę o tym dlatego, że starsze pieski są często romantyzowane - mądre, złaknione kontaktu, bezproblemowe, wdzięczne... Szczególnie ta wdzięczność jest dyskusyjna, bo pies wyrwany z kojca po wielu latach raczej będzie skołowany niż zachwycony, a przywiązanie do właściciela przyjdzie z czasem. Nie wszyscy to rozumieją, stąd zwroty, kiedy nagle okazuje się, że senior nie dał rady wejść na trzecie piętro albo wychodzi galopująca infekcja jamy ustnej i trzeba wyłożyć ciężki hajs na opiekę dentystyczną. Kiedy adoptowaliśmy białą suczkę dostaliśmy dużo komplementów, głównie takich o dobrych serduszkach i sugerujących, że teraz reszta naszego wspólnego życia będzie dedykowana opiece nad starszym zwierzakiem (w sensie, że bohaterstwo i bezwarunkowa miłość do piesków). Każdy kolejny komentarz tego typu, chociaż w założeniu dobry, był coraz mniej przyjemny, bo zaczynało do mnie docierać, że robię środowisku adopcyjnemu niedźwiedzią przysługę.

Każda "wada" psiej seniorki, jest natychmiast równoważona przez brak problemu innego rodzaju. Posiadanie jakiegokolwiek psa, niezależnie od jego wieku, rasy lub pochodzenia, jest związane z jakimś dyskomfortem dla właściciela - czasami są tylko spacery w deszczu i podstawowe koszty, a czasem problemy z wyjazdem w ukochane Tatry, dopłaty do hoteli, pogryzione meble etc. Moje dwa pierwsze psy uważam za względnie bezproblemowe, ale to nie są zabawki na baterie, żeby nie generowały absolutnie żadnych zachowań, które mogłabym uznać za kłopotliwe.

Przykładowo po pięć grzechów głównych moich psów.
Pchlarz -
1) nie jest psim entuzjastą, nie wszystkich samców akceptuje,
2) jest łakomy,
3) wymaga pracy i znalezienia mu rozrywek, które zmęczą go intelektualnie,
4) lubi się wytaplać w śmierdzących potokach,
5) z racji długiego futra biegunka oznacza spacer hańby.
Suczka -
1) nie lubi obcych ludzi, z naciskiem na mężczyzn, szczeka na gości,
2) boi się tirów i głośnych silników, a spacer po mieście z nią był początkowo bardzo trudny, teraz bywa ciężki na mostach i na wąskich chodnikach,
3) wskakuje na kanapy, co może być dla niektórych kłopotliwe,
4) dużo i długo wącha, spacer na smyczy nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem,
5) jest silnie łowna.

Biała suczka nie wykazuje żadnego z tych dziesięciu zachowań, co nie znaczy że jest wypchana i pełni funkcję bezkosztowej ozdoby. Jeśli ktoś chce zaadoptować seniora, to niekoniecznie powinien się kierować disnejowskimi fantasmagoriami o łagodnym, cierpliwym psie, idealnym dla dzieci, idealnym dla samotnego dziadka, najlepiej z trzylitrowym pęcherzem i niskimi oczekiwaniami, bo przecież w schronisku miałby gorzej.

PROBLEM: Sunia musi przyjmować leki dwa razy dziennie.
RZECZYWISTOŚĆ: Koszt jej tabletek to jakieś 3zł na miesiąc, jedyny problem to podjechanie po receptę.

PROBLEM: Sunia ma bardzo zniszczone zęby i musi jeść rozdrobniony pokarm. Do tego musi być odżywiona i zarazem odchudzona (matowa sierść i jednocześnie przerost tkanki tłuszczowej w okolicy żeber).
RZECZYWISTOŚĆ: Kupujemy mokrą karmę i dobry jakościowo granulat. Dostaje kilka porcji dziennie, więc jest to bardziej czasochłonne niż jednorazowe karmienie psów rezydentów, nie jest to jednak jakiś niewiarygodny wysiłek.

PROBLEM: Widoczne kłopoty ze stawami, szczególnie tylnych kończyn, niezgrabny chód.
RZECZYWISTOŚĆ: Z każdym kolejnym spacerem problem wyraźnie maleje. Wydłużamy dystans, aczkolwiek chodzi wolniej niż nasze młodsze psy, więc tak, jest to trochę irytujące.

PROBLEM: Już po adopcji okazało się, że nie słyszy. Odwołanie jej od czegokolwiek jest niemożliwe, trzeba podejść.
RZECZYWISTOŚĆ: Na razie chodzi na długiej smyczy, natomiast w domu jest kennelowana żeby ograniczyć ryzyko zrobienia sobie krzywdy pod naszą nieobecność. Docelowo będziemy eksperymentować z obrożą wibracyjną i warunkowaniem psa na sygnał z obroży.

PROBLEM: Sunia ma nowotwór.
RZECZYWISTOŚĆ: To akurat faktycznie jest problem i zaraz w drugim tygodniu po adopcji przeszła mastektomię, co oczywiście oznacza wydatki i dodatkową opiekę, ale też nie jest tak, że chodzę za nią krok w krok i chucham na nią cały dzień. Dziewczyna wychodzi na spacery, je normalnie, oprócz swoich normalnych lekarstw dostaje też antybiotyk, poza tym dezynfekuję szramę i tyle.

Nie uważam też, że za adopcję starszego psa powinny mi się należeć złote gacie za bycie dobrym człowiekiem, bo, po pierwsze, musiałam dojrzeć do tej decyzji (oryginalnie wycofałam się z zamiaru adopcji staruszka i wzięliśmy do domu dwa młodsze psy), a po drugie to była dość naturalna decyzja wynikająca z mojej miłości do gatunku. A niestety z psami jest tak, że nie są całe życie młode, zdrowe, zgrabne i puszyste i uważam, że adopcja białej odbyła z korzyścią dla rezydentów, bo będę lepiej przygotowana na ich nieuchronną starość.

Adopcja seniora wiąże się z dokładnie tymi samymi zobowiązaniami, co adopcja szczeniaka lub psa w sile wieku. Pewne akcenty są przesunięte i po prostu mierzymy się z innymi problemami, ale nie jest też tak, że problemów nie ma. Jeśli ktoś potrzebuje psa, żeby był, żeby zajął czymś dzieci albo żeby go przypiąć do budy i niech szczeka jak ktoś podejdzie do furtki, to nie tylko nie powinien brać na siebie staruszka, ale w ogóle żadnego zwierzęcia.

I jeszcze jedno. Jakiś czas temu lokalne schronisko miało na stanie szczeniaczka, który zapowiadał się na czekoladowego labradora. Oczywiście zainteresowanie nim było ogromne i ktoś w końcu zauważył, że tak normalnie to co drugi chętny nie znalazłby w domu miejsca na adopsiaka, ale jak rasowy i za darmo to "Grażyna, odpalaj pasata". Komentarz był złośliwy, ostatecznie nie każdy musi chcieć kundelka, ale stół został uderzony i nożyce zabrzmiały ustami jakiejś pani o składni równie kiepskiej jak argumentacja - że to wcale nie chodzi o to, że labrador, nie ma nic do rzeczy że czekoladowy, tylko że jak ktoś kocha psy, to chce być ze swoim na lata, a taki szczeniak to pożyje dłużej niż osobnik dorosły lub senior.

W kontekście psich podrostków, których wychowanie zaniedbano, a potem rodzinnie ustalono porzucenie trzydziestokilogramowego psa, który po wszystkich skacze, wokalizuje, niszczy i niechcący drapnął koleżankę córki w rękę, ten argument jest kuriozalny. Szczególnie w kontekście cen za rodowodowe szczeniaki i to nawet nie z rodowodem ZKwP, ale nawet takim rodowodem z pieczątką z ziemniaka. W sensie, że ktoś marzy o szczeniaku konkretnej rasy, opcjonalnie hora curka spać nie może, tak płacze za czekoladowym labradorem, ale tak jakby się go nie bierze, dopóki się nie pojawia jakiś do za darmo. Wtedy szybko, weźmy najchętniej z dowozem.

Więcej o adopcji psa "na krótko": TUTAJ

Comments

Popular Posts