Pies na małym metrażu (casus pani poseł, która znalazła psom "dom w dobrym schronisku")



Ten wpis powstał w kontekście afery i bicia piany wobec pewnej posłanki Wiosny, która najwyraźniej nie umie w dyplomację i zarządzanie kryzysowe własnym wizerunkiem. W dużym skrócie, w tygodniu wyborczym pewien tabloid na F wygrzebał historię sprzed kilku lat o dwóch psach oddanych przez panią poseł do schroniska. Brzydko to wygląda, ale pani poseł sama sobie zaszkodziła pisząc "sprostowanie", które jest tak niewiarygodnie płytkie i głupie, że nie dziwi mnie agresywna reakcja wirtualnych obrońców braci mniejszych. Pani poseł napisała między innymi, że przecież mogła porzucić je w lesie, uśpić albo wyrzucić na autostradzie a zamiast tego znalazła im "dom w dobrym schronisku" oraz że psy zostały oddane w trakcie przeprowadzki do mieszkania w kamienicy, gdzie męczyłyby się z braku przestrzeni.

Przeanalizujmy, co tak naprawdę z tą wypowiedzią jest nie tak i dlaczego.


AKT I

Tak naprawdę nie oceniam decyzji pani poseł, bo nie byłam na jej miejscu. Podobno jest alergiczką, podobno obecność psów w mieszkaniu uniemożliwiałaby jej normalne funkcjonowanie. Może w tamtym okresie nie miała środków na odczulanie, a może po prostu chciała się pozbyć psów - tego nie ustalimy. Problem w tym, że w całej narracji o adopcjach w kółko powtarza się, że psy mogą żyć nawet 20 lat i należy to mieć na uwadze decydując się na opiekę nad zwierzęciem. Pani poseł usprawiedliwiając swoją decyzję, siebie tak naprawdę nie wybieliła, ale za to postawiła konkretny krzyżyk na pracy setek pracowników schronisk i wolontariuszy, którzy każdego dnia przekonują ludzi do szukania rozwiązań innych niż oddanie do boksu. Jeśli osoba publiczna, ciesząca się szacunkiem mówi, że znalazła psom dom w schronisku, i to było okej, bo męczyłyby się w mieszkaniu, to jest to bardzo niebezpieczny przekaz z masą negatywnych konsekwencji dla środowiska adopcyjnego.

AKT II

Oczywiście jest coś takiego jak "dobre schronisko" Pchlarz został zabrany ze schroniska OTOZ w Dąbrówce - miejsca które odwiedzaliśmy wielokrotnie, gdzie psy są otoczone opieką medyczną, wychodzą na spacery, prężnie działa wolontariat i organizowane są zbiórki dobrej jakościowo karmy. I niby luksusowo, niby nie Radysy, niby ładne boksy i mili ludzie, ale jednak te psy wyciągają się całymi sobą do ludzi i potrzebują więcej kontaktu z człowiekiem niż schronisko jest w stanie im zapewnić. Pani poseł tym "dobrym schroniskiem" postawiła bardzo niebezpieczną tezę - że psom jest w sumie wszystko jedno, że jednego dnia obudziły się w domu swojego właściciela, a następnego dnia spały już w budzie na słomie. Ocieplana buda, przyzwoita karma i dostęp do wody to trochę za mało, szczególnie jeśli nie były to psy odebrane interwencyjnie z koszmarnych warunków, ale pupilki domowe odstawione do schroniska. W sekcji komentarzy jest trochę oburzenia, że przecież od tego są schroniska. Tyle tylko, że nie - schroniska są dla psów bezdomnych, a psy pani poseł takie nie były.

Dodatkowe pytanie brzmi - kto pokrył koszty pobytu zwierząt w boksach, skoro schroniska utrzymywane są z darowizn oraz środków publicznych, a psy nie zostały odłowione.

AKT III

Ja bym szanowała panią poseł dużo bardziej, gdyby napisała wprost, że przerosła ją opieka nad psami i wypuszczenie ich na ogród nie było szczególnie czasochłonne, ale żeby z nimi wychodzić z tej kamienicy na spacery, no to już trochę za dużo roboty. To byłoby bardzo uczciwe postawienie sprawy, bo opieka nad psami to nie jest tylko wtulanie twarzy w mięciusie futerko i spacer z uśmiechniętym goldenem po ukwieconej łące. Opieka nad psem to obowiązek, czasem naprawdę energochłonny i mieści mi się w głowie, że to kogoś może na jakimś etapie życia przerosnąć. Mogło być tak, że te psy wymagały ogromnej porcji ruchu i trzymanie ich w mieszkaniu byłoby uciążliwe. Oczywiście uciążliwe dla pani poseł. W takim ujęciu ta pani cały czas jest beznadziejnym, bezmyślnym opiekunem, ale przynajmniej otwarcie naświetla pewien problem - nie można brać zwierzaka z nastawieniem, że przy ewentualne zmianie lokum się zobaczy. Natomiast tłumaczenie się, że niby alergia, ale w sumie to też zamiana domu na mieszkanie jest nieprzekonujące. I żenujące.

AKT IV

Abstrahując już od absurdalnego ciągu przyczynowo-skutkowego, że w kamienicy miałyby mało przestrzeni, więc oddamy je do boksu, ten argument z "męczącymi się pieskami" jest debilny. Z moich obserwacji wynika, że ludzie którzy powtarzają frazes o tym, że pieski w blokach się męczą, nie chodzą z nimi na spacery dłuższe niż kwadrans, nie różnicują aktywności i nie szukają alternatywnych rozwiązań zmęczenia lub zajęcia psa. Ale to jest zupełnie innego rodzaju problem - po prostu ktoś tak jakby chciał mieć psa, ale jednocześnie nie do końca był świadomy, co to w praktyce oznacza. Mógłby sobie wybrać kanapowca, którego urządza wyjście na szybki sik, ale zamiast tego decyduje się na szczeniaka rasy pracującej i jest ciężko zdzwiony, że pies jest niezmordowany. W komentarzach u pani poseł aktywnie udzielała się jakaś kobieta, która upierała się, że pies w bloku się męczy. Otóż nie. Możliwe, że pies się nudzi jeśli ma leniwego, bezmyślnego właściciela, który nie przemyślał swoich oczekiwań, ale z całą pewnością nie jest to męka (chyba, że dla ów właściciela). Pies zabrany na godzinę, dwie intensywnego spaceru i nauczony odpoczywania będzie traktował mieszkanie jak legowisko. No ale panieee, kto by miał na to czas.

Pchlarz jest psem bardzo aktywnym, a trzymamy go i sukę na 35m2. Tyle tylko, że w mieszkaniu głównie śpi, właśnie dlatego że męczymy go poza domem.

AKT V

To wszystko co napisałam nie zmienia faktu, że komentarze pod postem pani poseł są dość obrzydliwe. Obrońcy piesków, kotków i innych zwierzątków przeginają pałę, bo fakt oddania psów do schroniska nie czyni z tej kobiety złego człowieka. Z całą pewnością było to niefajne zagranie, ale wierzę, że ona naprawdę sądzi, że nie miała innego wyjścia. Możliwe, że ona jest dobrym społecznikiem i przyzwoitym politykiem, a w każdym razie nie chciałabym negować pracy jej życia dlatego, że oddała psy. Pani poseł popełniła jeden błąd PRowy i teraz płaci za niego ogromną cenę, bo większość komentarzy które dostaje jest niemerytoryczna i tak naprawdę nie mamy pewności, jaka liczba komentujących jest obiektywnie dobrymi opiekunami swoich psów i ma jakiegokolwiek moralne prawo krytykować innych. Chodzi mi o to, że porzucenie psa jest złe, ale mam też całkiem spore wątpliwości dotyczące trzymania psów w kojcach, przywiązywania pod sklepem, szarpania nimi na smyczach, karmienia dziadostwem czy też "wybiegiwania" piesków w ogrodzie zamiast pójścia na spacer. Nie jestem święta ani perfekcyjna i w związku z tym uważam, że rzucając kamieniem w panią poseł daję ludziom ciche pozwolenie na zaatakowanie mnie, kiedy to mnie powinie się noga. A tego bym nie chciała.

EPILOG

W poście pani poseł nie przeszkadza mi jej niefortunne sformułowanie, że przecież mogła te psy wyrzucić na autostradzie albo uśpić, bo chcę wierzyć, że nawet postawiona pod ścianą nie zdecydowałaby się na taki ruch. I to nie tylko dlatego, że jest to karalne.

Przeszkadza mi jednak, że:

1) Ta pani oddała psy do schroniska i zakładam, że nie pokryła kosztów ich pobytu. Innymi słowy, ktoś inny na to wyłożył. "Ktoś inny" oznacza w tym przypadku albo jakiegoś kolektywnego darczyńcę albo pieniądze na utrzymanie tych zwierząt wzięły się ze środków przekazywanych przez gminy na poczet konkretnych, odłowionych w danym miejscu innych psów. W sensie, że wzięły się z podatków.

2) Ta pani powiela szkodliwą myśl, że psy męczą się w mieszkaniach, co jest kłamstwem i usprawiedliwieniem własnego lenistwa. Posiadanie psa nie jest obowiązkiem. Posiadanie aktywnego psa - tym bardziej. Innymi słowy przyjęcie pod swój dach psa o dużej potrzebie ruchu powinno być poprzedzone refleksją, co jeśli będę musiał/a zmienić metraż.

3) W balladzie o "dobrym schronisku" kompletnie nie zostało uwzględnione, że te psy najpewniej były zżyte ze swoimi opiekunami. Pełna miska i buda są oczywiście lepsze od porzucenia psa w lesie, ale to ciągle tragedia dla tych zwierząt. I, jeśli zostały adoptowane osobno, nie potrafię sobie wyobrazić ich cierpienia i dezorientacji.

Comments

Popular Posts