Na co targać te kundle wszędzie


To jest pies w centrum handlowym. Bez kagańca, ponieważ Forum Gdańsk nie wymaga jego zakładania. Znęcam się nad psem i ignoruję jego potrzeby, co nie?

Lista rzeczy, których nie robię z psem nigdy jest dość długa. Nigdy nie chodzę z nim na zakupy, nigdy nie przywiązuję go przy sklepie, nie spuszczam go ze smyczy w pobliżu parkingów oraz jakichkolwiek ulic. Nie pozwalam mu na podbieganie do ludzi i zwierząt i zwracam uwagę, gdzie się odsikuje (nie wolno sikać na samochody, elewacje budynków i ogrodzenia inne niż siatka lub żywopłot). Nie czerpię też szczególnej satysfakcji z chodzenia z psami po centrach handlowych, ale doceniam zmiany które zachodzą w postrzeganiu psa w przestrzeni publicznej i cieszę się, że mam możliwość wejść do CH, załatwić coś NA SZYBKO i nie muszę w tym celu najpierw odwieźć psa do domu, bagatela 10km od najbliższej galerii handlowej.

Ogółem bardzo łatwo się mówi o tym, gdzie z pieskiem wolno a gdzie nie wolno, kiedy ma się samochód, bardzo elastyczne godziny pracy albo można wypuścić pieska na siku do ogródka i nie trzeba wracać do domu o konkretnej porze, żeby nie zastać zalanego parkietu. Czasami w życiu zdarza się tak, że jeśli chce się mieć psa, to częściej lub rzadziej trzeba go gdzieś ze sobą zabrać i rynek coraz częściej odpowiada na tę potrzebę. Jakiś czas temu bank X ogłosił w swoich kanałach komunikacji z klientem, że do wybranych placówek można przychodzić z psem. Ta deklaracja nie spowodowała lawiny komentarzy, że "super-ekstra, od teraz już zawsze będę stać w kolejce z moim Azorkiem"; paradoksalnie wiele komentarzy było negatywnych, ale w taki głupi sposób. Głównie leciały klasyki o głupich siksach co wszędzie ciągną te swoje kundle oraz pasywno-agresywne pytania, dlaczego bank X wypina się na swoich klientów z alergiami. Z jakiegoś powodu krytykanci założyli, że teraz w każdej jednej minucie pracy banku bankowo (hehe) będzie tam przebywał minimum jeden pies i napewno będzie niewychowany, szczekliwy i sikający pod siebie.

Na potrzeby tego wpisu, pozwolę sobie na krótką symulację Typowej Sytuacji Życiowej. Załóżmy, że nie mam samochodu. W moim 30-tysięcznym mieście znajdują się filie PKO BP, jakichś SKOKów i chyba BZWBK. Dystans między najbliższym bankiem a moim domem to 4 kilometry. Jeśli miałabym konto w czymś co nie ma filii w moim miasteczku, to będę miała do oddziału z 15 km lub więcej. Wszytko poza PKO zamyka się o 16:00, najdalej 16:30, PKO jest otwarte trochę dłużej. Kompletnie nic nie jest otwarte w soboty. Jeśli mam standardowe godziny pracy, to mam bardzo małe szanse na załatwienie czegokolwiek bez pędzenia na styk. Jeśli po pracy muszę priorytetowo wyprowadzić psa, to szanse mam dokładnie żadne na pójście do banku lub na pocztę. I ja wiem, że masa osób musi po pracy odebrać dzieci i nie płacze, że musi się gdzieś spieszyć, ale pointa jest taka, że z dzieckiem można wejść do banku albo na pocztę, a psa nieszczególnie można przywiązać przed wejściem (już abstrahując od tego, że uważam to za nieodpowiedzialne, podłe i głupie), więc każda możliwość wejścia gdzieś z kundlem jest często na wagę złota. I nie jest to fanaberia. Nikt nie chodzi na zakupy z psem dla szpanu albo przyjemności - to jest potrzeba i bardzo dobrze, że jest dostrzegana.

Szczególnie, że nie pamiętam kiedy ostatnio miałam styczność z jakimś szczekliwym, nieokiełznanym monstrum, które skacze brudnymi łapami po białych płaszczach innych klientów.

Czy pchlarz kocha spacery w centrum handlowym? Wątpię. Ale wbrew opowieściom o pańciach, które krążą między Sephorą i Zarą z yorkiem, którego (a jakże) dostały od sponsora, nie chodzę z moimi psami na spacery po galerii handlowej. A to konkretne zdjęcie zostało zrobione w niedzielę niehandlową, w sekcji gastronomicznej Forum, ponieważ ze wszystkich miejsc gdzie mogliśmy zjeść szybki obiad wracając z długiego spaceru to miało najwięcej sensu - mało ludzi, duża przestrzeń, duże odstępy między stolikami i do tego parking wewnątrz budynku, gdzie mogłam zostawić w aucie niepotrzebne rzeczy i zwolnić ręce. I wiecie ile psów spotkałam kiedykolwiek w galerii handlowej? A będzie ze dwa. Bo ludzie serio nie czerpią przyjemności z krążenia po wąskich alejkach sklepowych i kontrolowania psów jednocześnie.


Na koniec kilka "oczywistości".
Psy szczekliwe i skaczące na wszystko i wszystkich nie są urocze, nawet jeśli są małymi maltańczykami o łaputkach białych jak śnieg. Mnie to z zasady nie przeszkadza kiedy pies skoczy, ale nie nagradzam psów za takie akcje i nie cieszę się jak nienormalna, kiedy cudzy pchlarz próbuje mi oblizać twarz.
Bezwzględnie sprzątamy po swoich psach i jeśli mamy cień podejrzeń, że nasz pies może spróbować obsikać w najlepszym razie ścianę w CH, w najgorszym jakiś towar lub rzeczy obcych ludzi, zastanówmy się kilka razy jak temu zapobiec.
Nie wystawiamy psów lękliwych lub po prostu nieszczególnie przekonanych do tego pomysłu na ryzyko bycia głaskanym przez wszystkich. To się zmienia i już coraz rzadziej spotykam dzieci lecące z łapami na psa, który może ale nie musi być przyjazny, natomiast dużo dorosłych nie ma żadnych zahamowań, bo paniii, całe życie miałem psy i widać po nim że mądry. No to przynajmniej ustaliliśmy, że chociaż jeden z panów nie jest debilem. W knajpach i tego typu miejscach bierzemy stoliki w rogach, umożliwiamy psom schowanie się przed ludźmi, prosimy żeby nie klepać psów po głowach ani chwytać za pysk. Nie robimy też rzeczy, o których wiemy, że będą nieprzyjemne - nie chodzimy w miejsca tłoczne, głośne lub w których wiemy, że jedynym sposobem poruszania się między poziomami są ruchome schody.

Także wszystko jest dla ludzi, a wiele rzeczy jest całkiem okej dla psów. Byle z głową.

Comments

  1. My chodzimy na pocztę, do banku, do zoologa, czasem do obuwniczego, czy czegoś z ciuchami co wpuszcza psy, albo do Decathlonu, zdarza się na bazar po warzywa i owoce, na kawę, czy ciacho, obiad do knajpki. Nigdy nie zamiast spaceru a przy okazji, albo właśnie jak fizycznie nie dam rady ogarnąć wszystkiego po lub przed spacerem a muszę. Tajga nie ma problemu z miejscami publicznymi, mam psa zajebiście socjalnego i nastawionego na właściciela, grzecznego, nie zaczepia ludzi, nie sika, nie szczeka, nie podgryza. Raz pan w banku oferował, że potrzyma mi smycz żebym miała wygodniej się podpisać ;)

    Z przykrością zauważę, że często mój pies umie się lepiej zachować w takich miejscach niż dzieci. Jakbym ją ze smyczy spuściła to i tak stałaby lub szła przy mnie. Dziecko czasem pół sklepu potrafi rozwalić...

    ReplyDelete
    Replies
    1. A raczej z dumą ze swojego psa niż z przykrością ;) w biegu komentuje.

      Delete

Post a Comment

Popular Posts